Szablon stworzony dla Katalogu Granger przez Arianę.

8.1.16

#9 Dead is the new sexy - Sherlock. Christmas Special : The Abominable Bride


https://cdn1.vox-cdn.com/thumbor/Z_k_NvM-6Pq--EJhEvHmZBzxO1M=/57x0:967x512/1600x900/cdn0.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/47510275/CSFeqfXWEAAdS4W.0.jpg
® BBC
Nowy "Sherlock" to huśtawka nastrojów: śmiech, strach, zaciekawienie i dezorientacja zmieszane w jednym wielkim kotle Reichenbacha. I tęsknota, nie zapominajmy o tęsknocie. Tęskno nam będzie jeszcze niemal dwa lata, do premiery kolejnego odcinka tego wybitnego serialu - tymczasem zapraszam na recenzję Sherlock. Christmas Special : The Abominable Bride.
http://cdn-static.denofgeek.com/sites/denofgeek/files/styles/insert_main_wide_image/public/2015/10/sherlock_abominable_bride_poster_portrait.jpg?itok=AmiIW24Z
® BBC
Wczoraj, po zdecydowanie zbyt długim oczekiwaniu, wybrałam się na polską premierę nowego speciala Sherlocka. Myślałam, że będzie jak zwykle: genialne półtorej godziny, do której będę chciała wracać co kilka dni. Nie myliłam się, ba - było jeszcze lepiej!
a
Nowa/stara historia opowiedziana w tym odcinku serialu to zapomniana sprawa Emilii Ricoletti, czyli panny młodej, która, najpierw popełniwszy samobójstwo, powstaje z martwych i zabija mężczyzn nieuczciwych wobec swoich kobiet. Całość zrealizowana została w klimacie wiktoriańskiego Londynu, czyli czasach akcji oryginalnego Sherlocka. Do tego dostajemy jeszcze wątek pisanych przez Johna opowiadań, które publikuje w jednej z londyńskich gazet, nieco obszerniej rozwinięty wątek narkomanii samego Sherlocka i oczywiście Moriartego, mojego ukochanego Moriartego, który - jak zwykle - nie zawodzi i rzuca nam w twarz dawkę swojego szaleństwa. Szczegółowsze opisywanie fabuły nie wchodzi tutaj w grę - idźcie i zobaczcie sami, bo naprawdę warto.  
a
http://braindamaged.fr/wp-content/uploads/2015/07/sherlock-special-victorienne.png
® BBC
Zdecydowanie najsilniejszą stroną tego odcinka był humor, którego Gatiss i Moffat zaserwowali o wiele więcej niż w "normalnych" częściach serialu. Ci, którzy widzieli serial, śmiać się będą dużo częściej, ale nie jest tak, by laicy mieli szansę się zanudzić - w The Abominable Bride jest także masa zwykłego, sytuacyjnego humoru, którym raczeni jesteśmy w większości scen. Oczywiście połowę śmiechu doświadcza nam Jim Moriarty, który knuje i spiskuje jak zwykle w wielkim stylu. Aktorstwo, muzyka (którą żeby ponownie usłyszeć czekałam trzy lata), dialogi, Anderson - nie ma tu się co rozwodzić, bo wszystko to stało na najwyższym poziomie. Widać było także, że wszystkim tworzącym "film" po prostu się chce - najbardziej widoczne było to w krótkim filmie dokumentalnym wyświetlonym tuż po Sherlocku.  Każdy z aktorów był niesamowicie ucieszony tym, że może wcielić się znów w swoją rolę - świetną rzeczą było zobaczyć tę ich ekscytację, którą odczuwali także widzowie, wygłodniali i spragnieni przygód najsławniejszego detektywa pomocniczego.
 a
Jedynym, do czego mogę się przyczepić, było zakończenie. W większości z regularnych odcinków Sherlocka dostawaliśmy niesamowite zakończenia - "śmierć" detektywa, udowodnienie fałszywości obrazu w The Great Game, taksówkarza-zabójcę w A Study in Pink... To zakończenie jest po prostu... nudne. Nie ma w nim nic zaskakującego, nie jest szokujące czy niespodziewane. Być może jest to skutkiem przesadzenia z fabularnymi twistami, jakie usilnie chcieli wcisnąć do końcówki scenarzyści - dostajemy kilka razy sceny "przebudzenia" Sherlocka w samolocie, którym odlatywał w ostatniej scenie His Last Vow, co ma pokazać, że cała The Abomnable Bride jest tylko snem. Gdyby dodać jeden taki zwrot akcji - dobrze, byłoby super. Tylko że jest ich tam co najmniej cztery (nie liczyłam), co po drugim razie jest denerwujące i niepotrzebnie dezorientuje widza, który jest świadom, że nowy sezon Sherlocka nie będzie realizowany w czasach Conan Doyla, więc nie ma tu czego chować pod przykryciem "snu".

http://cdn.collider.com/wp-content/uploads/2015/10/sherlock-abominable-bride-slice-600x200.jpg
® BBC
Czuję, że jako fanka samej postaci Sherlocka, we wszystkich wydaniach, nie jestem obiektywna - nawet, gdybym dostała trzy minuty nagrania z panią Hudson, uznałabym to za arcydzieło. Mimo tej jednej wady, którą zauważyłam w zakończeniu, powtarzam: idźcie do kina. Nie zmarnujecie tych dwudziestu złotych, obiecuję w imieniu całej ekipy Sherlocka! 

2 komentarze:

  1. Świetny, przejrzysty szablon. Sama robiłaś? A pro po seriali, dziś rozpoczynam ,,Sześć stóp pod ziemią'' i nie ukrywam, że mam spore oczekiwania. Już jutro film w telewizji.
    Pozdrawiam. :)
    cordragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to mój szablon ;) Dzięki!
      Akurat Six Feet Under jest na tyle specyficzne, że albo je pokochasz, albo Cię odrzuci :P Mi przypadło do gustu, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)

      Usuń