Szablon stworzony dla Katalogu Granger przez Arianę.

21.9.15

#5 Pierwsze wrażenie - Mr. Robot

® USA

Mr. Robot
Data rozpoczęcia emisji: 24.06.2015
Producent: USA

W poprzednim poście napisałam, że moim ulubionym serialem jest Dexter. Teraz już nie jestem tego taka pewna. Zapraszam na pierwsze wrażenie z Mr Robot, serialu, który spowodował u mnie niezły szok. Nawet jak na fankę Fight Clubu
Przyznam, że ciężko jest mi skupić się i zebrać myśli. Jakieś dziesięć minut temu skończyłam oglądać finał pierwszego sezonu serialu, co tylko potwierdza, jak bardzo mi się spodobał. Rzuciłam wszystko inne, co oglądałam i po prostu nie mogłam się oderwać, dlatego też pierwsze wrażenie jest leciutko spóźnione.
Żeby móc oglądać Mr. Robot ze zrozumieniem, musisz niestety coś wiedzieć - to ten typ serialu. Nic zaawansowanego, nie bójcie się. Po prostu żeby zrozumieć to całe gadanie o hackowaniu fajnie jest wiedzieć, czym jest serwer, proxy czy inne tego typu sprawy. Oczywiście nie musicie orientować się w samym hackowaniu, gdyby tak było, to produkcja zyskałaby jakichś trzynastu widzów w Polsce. Wystarczy wiedzieć, jak z grubsza działa komputer i zdać sobie sprawę z potęgi jednostki.
® USA
A ten serial jest genialnym przykładem wielkości jednej osoby, siedzącej przed kilkoma ekranami. Imię jednostki: Elliot. Na głowie zwykle kaptur, na biurku po lewej kreska morfiny i Suboxone (środek podawany osobom na odwyku od morfiny właśnie), po prawej  album z płytami. Ot, zwykłe rzeczy. Przed nim, na ekranach, otwarte kilka ciekawych okien. Nienależące do niego skrzynki mailowe, profile na Ashley Madison, zhackowane konta bankowe. Ot, zwykłe strony.
Bo wiecie, Elliot, mimo przerażenia przed ludźmi, jest bohaterem. Nocnym łowcą. Właśnie dlatego pierwsze moje skojarzenie - dokładnie po obejrzeniu odcinka pilotażowego - to: halo, ktoś tu stworzył Dextera 2.0. Szuka "złoczyńców". Hackuje ich, a potem - zależnie od sytuacji - anonimowo zgłasza występki policji bądź szantażuje, by sami się przyznali. Nawet ma swój odpowiednik dexterowych szkiełek z krwią, czyli płyty z danymi osób zhackowanych. Tutaj mamy kolejne podobieństwo do produkcji stacji Showtime. Fabuła balansuje na krawędzi moralności i każe nam się zastanowić, czy zabójstwo seryjnego mordercy jest dalej czynem złym? Czy zhackowanie pedofila i wydanie go policji jest niemoralne? Osobiście, w obu tych przypadkach, uważam, że nie, choć zabawa w boga nigdy nie jest dobra. Wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę też. Ale jeśli nie ma nikogo, kto legalnie tę sprawiedliwość wymierzył, to czy mamy pozwalać na łamanie prawa? Nie. Podkreślam, według mnie.
http://1.fwcdn.pl/po/37/95/733795/7694938.3.jpg
® USA
Na co dzień Elliot zajmuje się cyberbezpieczeństwem, pracuje w firmie AllSafe zajmującej się ochroną danych. Ich najważniejszym klientem jest E Corp - finansowy potentat i gigant na rynku światowym, właściwie firma rządząca gospodarką światową. Pewnego dnia serwery tejże korporacji zostają zhackowane przez ugrupowanie zwące się fsociety. Wiemy o nich jedynie tyle, że są tak bezczelni, by podpisać się pod swoim dziełem w miejscu, w którym tylko Elliot mógłby ich znaleźć. Przyczyna jest logiczna - dajmy swój numer telefonu, to zapewne ktoś oddzwoni. Oddzwonił. I to jeszcze w jakim stylu.
Otóż chłopak był im potrzebny do jednego: był bardzo dobry w swoim "fachu", więc miał poprowadzić dla nich rewolucję. Zaplanować i zrealizować atak na E Corp, a tym samym umorzyć światowe długi i zniszczyć monopol korporacji. Całą grupą dowodzi tajemniczy facet w kurtce z napisem Mr. Robot. Nie wiemy o nim nic, nie znamy nawet jego imienia (choć całości, niestety, domyśliłam się już w trzecim odcinku i było mi przez to strasznie smutno potem). W skład wchodzi jeszcze kilku facetów, muzułmanka i Darlene, która jest postacią genialną. Konkretna, rzeczowa, odważna dziewczyna, do tego szczera i zabawna. Mało kogo polubiłam tak w jakimkolwiek serialu, naprawdę. Grupa działa, plan się układa, wszystko gra i śpiewa. Tylko czekać na efekty. Czy to się udało, czy nie, pozostawiam do odkrycia Wam.
Całą historię oglądamy oczami osoby wykreowanej przez wyobraźnię Elliota, co jest naprawdę ciekawą perspektywą - chłopak cały czas do nas mówi i próbuje rozmawiać z nami. Jesteśmy z boku, bezradni, i nie możemy nic zrobić, choć sam bohater błaga nas o pomoc wielokrotnie.  Jak widać, fabuła jest naprawdę niezła. Wszystko jest logiczne, krok po kroku rozwiązują się zagadki, a my siedzimy wpatrzeni w ekran z niedowierzaniem na twarzy. No chyba że ktoś się domyślił i nie ma zabawy, jak ja. (Chociaż jest koncepcja, że wszystko jest zamierzone. W pewnej scenie, gdy wszystko wychodzi na jaw, Elliot mówi: "Wiedziałeś o tym od początku, prawda?", tak jakbyśmy mieli nie mieć frajdy z odkrywania prawdy wraz z głównym bohaterem). Kolejnym OGROMNYM plusem są tak niebywale artystyczne zdjęcia, że to się w głowie nie mieści. Scena początkowa drugiego odcinka zapiera dech w piersiach pod względem technicznym (niestety znalazłam tylko fragment tej sceny tutaj). Przepiękna muzyka tylko dodaje atmosfery całej produkcji. Szczególnie spodobał mi się finałowy utwór:


Nie wspominam nawet o aktorstwie. Wcielający się w Elliota Rami Malek wypada ostatnio idealnie w rolach lekko chorych na umyśle osób (bo jak inaczej nazwać Josha z Until Down?), więc i tutaj spisał się fantastycznie. Znany wszystkim doskonale Christian Slater także sprawdził się świetnie w roli Mr. Robota, tak samo jak Carly Chaikin jako Darlene.
Mogę pisać i pisać, wychwalać i piać z zachwytu, ale zawsze musi znaleźć się jakaś postać - najczęściej kobieca - która irytuje mnie niemiłosiernie. Tutaj jest to Angela, przyjaciółka Elliota grana przez Portię Doubleday. Typowa pusta laska, u której logika lekko kuleje, a decyzje są niezrozumiałe. Dodatkowo minusem dla wielu osób może okazać się niezwykłe podobieństwo do Fight Clubu. Jeśli oglądaliście Fight Club, to możecie zauważyć wiele zbieżności w tym serialu. Zwłaszcza iście fightclubowskie zakończenie. Wiele osób się na to skarży, ja jestem bardzo zadowolona. Nieważne, że dużo tu wspólnego. Ważne, że fajnie się ogląda.
Jeśli się zdecydujecie i włączycie pilota, nie zniechęcajcie się na samym początku. Dajcie serialowi szansę, bo całość jest jak samochód zjeżdżający ze skarpy, im dalej, tym szybciej. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba!

Wstępna ocena: 9/10
Czy będę kontynuować oglądanie: tak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz